Dzień jak każdy inny ślubny zaczął się od przygotowań, w domu rodzinnym Elwiry. Odległość tego miejsca od zaślubin wynosi ok 70km. Trochę dużo, jednak spotkaliśmy się na tyle wcześnie, żeby na wszystko starczyło czasu. W pełni uśmiechu chwile płynęły nam bardzo miło ale również i szybko. Niestety w pewnym momencie nastąpił zwrot akcji z powodu kolizji samochodowej Pana Młodego i świadka. Na szczęście nic wielkiego się nie stało, jednak Konrad nie mógł dojechać do nas, więc my musieliśmy kwestię ubioru przełożyć do domu młodego – czyli do miejscowości, gdzie ma się odbyć ślub. Nie wspomnę, że uszkodzeniu uległ samochód, którym mieli jechać na najważniejszy dzień ich życia. Zimna krew Elwiry i Konrada nie pozwoliły zepsuć im tego dnia. Inny samochód udało się wypożyczyć. Dalsze przygotowania kontynuowaliśmy w Wielgolasie. Mieliśmy po ok 15 minut na osobę, aby ona mogła się ubrać a my z operatorem kamery to wszystko uchwycić. Taki mały wyczyn każdego z nas. Dalsza część dnia to już same przyjemności. Piękne słońce, cudowny ślub w plenerze, zabawa w pocie czoła na parkiecie jak i za stołami. Zresztą sami obejrzyjcie. Na deser sesja plenerowa na ukochanym jednośladzie Konrada oraz pływanie po Zegrzu jego służbowym pojazdem;)